Witam forumowiczów.
Trochę sporo myślałem ostatnio na pewien temat i nadal nie mogę tego pojąć. Chodzi dokładnie o to, dlaczego wielu facetów, którzy trenują na siłowni i interesują się kulturystyką, robią to tylko ze względu na kobiety. Oczywiście nie wszyscy, ale naprawdę wielu, których pytam po co ćwiczą, odpowiada mi, że chcą przypodobać się dziewczynom. Czy to ma sens? Nikt nie powie, że robi to dla przyjemności, dla lepszego samopoczucia i zdrowia, itp. Wielu ma w głowie tylko to jedno. Dokładnie tak, jakby o atrakcyjności mężczyzny w oczach kobiety, decydował tylko jego obwód klatki piersiowej i nic więcej.
Rzeczą oczywistą jest - choć najwyraźniej nie wszyscy o tym wiedzą, że świetna budowa to tylko dodatek naszej męskości, a nie absolutna podstawa. Dziewczyny przepadają bardziej za cechami charakteru faceta, a nie za jego wyglądem. Choć oczywiście zdarzają się wyjątki, tylko czy którykolwiek chce być z kobietą, która kocha tylko za wygląd zewnętrzny?
Czy nie uważacie, że zbyt wielu kulturystów motywuje się do ćwiczeń w ten właśnie dziwny sposób - dla kobiet? A co motywuje was do codziennych wysiłków?