Witam Wszystkich!

Będzie trochę długo, ale chce zawrzeć wszystko co istotne. Bardzo proszę o cierpliwość i przeczytanie mojego problemu.

Niedawno zakończyłem studia, mając trochę czasu na zajęcie się sobą, zacząłem szukać przyczyn mojego konsekwentnie od kilku lat podupadającego na wielu płaszczyznach zdrowia. No i trafiłem tutaj.

Na początek może mała geneza problemu. Poważny zjazd psychiczny i ogólnego samopoczucia zaliczyłem w liceum w wieku ok. 18 lat - wtedy poszedłem z problemem do psychiatry, jako że ogólnie upatrywałem bardziej problemy czysto w psychice. Na pewno ten czynnik ma swój udział w jakości mojego życia, ale jak się chyba okazuje nie decydujący. W tym czasie przez jakieś 1,5 - 2 lat brałem SSRI, potem tylko okresowo, bardzo krótko. Za bardzo mi te leki nie pomagały, trudno do końca ocenić z perspektywy czasu. Zdrowie i psychika nadal siadało i tak mniej więcej na 3-4 roku studiów posiadałem taką listę dolegliwości (z grubsza): fobia społeczna, brak porannych erekcji, wahania libido, mgła umysłowa, problem z podejmowaniem jakiejkolwiek inicjatywy, suchość skóry, wolny rosnący zarost, wypadające włosy łonowe, problemy ze ścięgnami, b. słaba budowa mięśniowa.

Poszedłem jakieś dwa miesiące temu do urologa i powiedziałem, że podejrzewam u siebie hipogonadyzm. On na to, że te problemy z kuśką to o niczym nie świadczą i trzeba sobie znaleźć regularną partnerkę. Tak, dobrze czytacie - znaleźć partnerkę posiadając wyżej wymienioną listą objawów. Ostatecznie chwilkę odczekałem, poczytałem trochę i zainspirowany głównie wiedzą z tego forum postanowiłem działać samemu. Zrobiłem badania, początkowo tylko T i SHBG , bo u mnie nie ma w lab. wolnego, tylko liczą % na podstawie SHBG.

Wyniki początkowe 18.07.14

Testosteron 15,87 nmol/l
SHBG 25nmol/l
FAI 63,48%

Jak widać wyniki nie tragiczne, ale okolice dolnej granicy normy.
Po tym wyniku podjąłem decyzję, że spróbuję najpierw z jakimiś boosterami, trochę obawiałem się i prawdę mówiąc w tamtym momencie nie miałem skąd nawet wziąć odpowienich specyfików do htz. Zacząłem brać t-100.


Wyniki po tygodniu brania

Testosteron 21,32 nmol/l
SHBG 27,2nmol/l
FAI 78,32 %
FSH 4,41 mlU/ml
LH 5,65miU/ml
prolaktyna 8,88 ng/ml
estradiol 23,04 pg/ml

Wyniki po miesiącu brania

Testosteron 19,75 nmol/l
SHBG 28,4nmol/l
FAI 69,54 %
FSH 4,59 mlU/ml
LH 4,83miU/ml
prolaktyna 10,12 ng/ml
estradiol 19,43 pg/ml


Już od pierwszych dni łykania boosterka następowała poprawa na wielu płaszczyznach. Po kolei: poprawiło się owłosienie, jako że ćwiczę zaczęło coś rosnąć, ubywać z brzucha, od niepamiętnych czasów zacząłem mieć znów sny, z rana kuśka dyga, panienki się podobają, nie mam tych masakrycznych zamuł w ciągu dnia, potrafię otrząsnąć się z chwilowych dołków, jest wola walki. To tak z grubsza - co prawda są lekkie zjazdy, ale jest zdecydowanie lepiej niż bez brania tego boostera.

No i teraz tak na prawdę najważniejsze. Zdecydowałem, że leczenie się tym boosterem to jest takie trochę nie do końca poważne podejście do tematu, a skoro problem jak widać jest, to trzeba się jakoś do niego zabrać konkretniej. Wyniki na nim są powyżej połowy normy, chcę spróbować dobić w okolicę górnej granicy. Jak widać po wynikach przy braku ingerencji, swoją produkcję mam jakąś. Skłaniał bym się do spróbowania rozruszania własnej gospodarki testa hCG i Sermami. Jak wy to widzicie - próbować w ten sposób, czy od razu przybić teściem? Wiem na pewno, że takie życie jak przed podbiciem tymi boosterami nie wchodzi w rachubę. Po prostu chcę na tyle na ile możliwe podbić testa bez długiego okresu szukania odpowiedniej konfiguracji, stąd jestem skłonny spróbować z testem, jeśli wg was bez niego raczej małe szanse i mogę się długo borykać z ustawieniem organizmu.