Pokaż wyniki od 1 do 10 z 1951

Temat: My way to recovery - moja droga w walcę z przeciwnościami losu i powrót na scenę

Threaded View

  1. #1
    Doświadczony Osiągnięcia:
    Tagger Second Class5000 punktów doświadczenia1 rok zarejestrowany
    Avatar N3ver_quit
    Dołączył
    02-04-14
    Skąd
    Warszawa
    Wiek
    33
    Postów
    1,055
    SOG
    0
    Otrzymał : 111 SOGi w 61 postach

    Domyślnie My way to recovery - moja droga w walcę z przeciwnościami losu i powrót na scenę

    WITAM!

    Hmmm, od czego by tu zacząć... Nazywam się Julia, mam 22 lata, jestem ukrainką mieszkającą w Polsce od 5.5 lat (więc, odrazu najmocniej przepraszam za błedy ortograficzne, którę się nie raz mogą pojawić ), i zawodniczką sportów sylwetkowych federacji IFBB w kategorii Bikini Fitness.

    Niestety moje starty w zawodach się zakończyły na dwóch pierwszych, i jak na razie ostatnich startach na Mistrzostwach Polski Juniorów i Pucharze Polski w październiku 2013 roku i konkursie Fit Look Models w listopadzie 2013, a wielkie, ambitne plany startowe na rok 2014 rozbiły się w chwili, kiedy mój organizm zaczął dosłownie wariować.

    Po 5 miesiącach wyczerpującej diety redukcyjnej pod zawody, duzej ilości treningów i 3 odwodnieniach w 1 miesiącu, po udziale w FitLooku podlało mnie w parę dni na 10 kg (mimo, że pozwoliłam sobie odpuścić diete tylko 1 wieczór, po czym na następny dzień wróciłam do diety i treningów). Najpierw tym faktem, że jest mnie o 10 kg więcej się w cale nie martwiłam, bo normalne jest, że wraca po odwodnieniach dużo wody...MYŚLAŁAM, że to jest normalne, i te wszystkie obrzęki, które nadal mam...Cały grudzień poświęciłam na regenerację: mniejszą ilość treningów - z 12 aerobowych i 6 siłowych przeszłam (za wskazówką trenera pod opieką którego cały czas byłam do końca grudnia...) na 4 aerobowe i 3 siłowe; do diety doszło 30 gram tłuszczy - bo od dwóch miesięcy miałam 0, jeszcze doszło 80 gram węglowodanów, z 50 na 130 gram dziennie. Mimo, że nadal ćwiczyłam jednak nie mało, i dieta była cały czas na ujemnym bilansie kalorycznym, pod koniec grudnia wielkie zdziwienie, bo WOW jeszcze +5 kg HELL YEAH! Więc stało się mnie 15 kg więcej, obrzęki nadal nie zeszły, o stanie psychicznym lepiej nie mówić...: pytania od wszystkich dookoła co mi się stało, czemu tak wspuchłam, czy na masie jestem, lub teksty: "Chyba psychika ci nie wytrzymała co? Zaczełaś się objadać?", przez to wszystko zmieniłam siłownie gdzie zazwyczaj ćwiczyłam i unikałam wszystkich ludzi których tylko dałam radę unikać.

    Ale pomyslałam no ok, jednak jadłam więcej niż przed startem i trenowałam mniej niz przed startem, organizm wymęczony był, więc miał prawo tłuszczyku nagromadzić. Bardzo jeszcze optymistycznie z nowym 2014 rokiem, od 1 stycznia znowu zaczełam redukcję, bo do Mistrzostw Polski zostawało 4 miesiacę no i trzeba było palić to co mi przybyło. W międzyczasie latałam po lekarzach robiąc badania, żeby znaleźć przyczynę tak mocnych nie schodzących obrzeków na całym ciele - nic do teraz jeszcze nie wykryto, oprócz niedoczynnośći tarczycy, która przy zapodaniu hormonu, jest teraz w granicach normy. W ciągu całego stycznia byłam na diecie low carb. Po miesiącu waga ani drgneła w żadną stronę - myślę no OK OK przynajmniej już nie rośnie Pomyśleliśmy z nowym trenerem, że może węglowodany tak mi trzymają wodę, bo KORTYZOL, ESTROGEN, PROLAKTYNA i nerki - były w normie, więc od grudnia do teraz jestem na CKD - cyklicznej diecie ketogenicznej. Jem 200 gram białka i 60 gram tłuszczy dziennie, z warzyw: mieszanka sałat, pomidory, ogórki. Luty - bez ładowania. W pierwszej połowie marca robiłam ładowanie okołotreningowo co 7 dzień z tak zwanych "czystych" źródeł węglowodanów - razem 200 gram WW, a od drugiej połowy marca co 14 dzień. Treningi w grudniu i styczniu: 4 siłowe, 7 aerobowych, od marca do teraz 12 aerobowych i 4 siłowych 6 dni w tygodniu. W dniach bez treningu siłowego robię tradycyjnę aeroby po 45 minut przy pulsie ok 130-135. W dniach z siłowym treningiem robię interwały 2 razy dziennie po 30 minut. Ogólnie rzecz biorąc, zeszło od początku redukcji tylko 2kg z tłuszczyku, woda i obrzęki są nadal. Mieśnie też maksymalnie trzymaja wodę mimo braku węglowodanów w diecie...

    Analizując całą sytuację, już miesiąc temu zdałam sobie sprawe i w końcu się pogodziłam z tym, że jednak nie dam rady zrobić formy startowej na Mistrzostwa Polski, którę mają się odbyć za 3 tygodnie w Kielcach...i w sumie nie mam pojęcia kiedy jednak będę mogła znowu wrócić na scenę. Ale sie nie poddaje, dietka jest trzymana w 100%, treningi są cięzkie, aeroby robione co do sekundy i ani mniej niż trzeba, badania hormonalne, które pozostały do zrobienia mam zrobic w następnym tygodniu. I jak nic się nie wykryje, pozostanie mi tylko cierpliwie czekać, aż organizm sam wróci do normy - bo jednak poprawy wizualne są - bardzo wolne, nie odpowiadające wysiłku, który wkładam i kaloryczności diety którą mam, ale są - dzisiaj założyłam bokserkę treningową, w której się nie mieściłam od grudnia

    Bywają bardzo ciężkie dni, kiedy myśle za co mi to wszystko, kiedy czuje ból przez to, że obcięto mi skrzydła, kiedy myślę po co ja nadal to wszystko robię kiedy absolutnie nic nie działa - stoje w miejscu i walcze nie wiadomo z czym. ALE wtedy idę na trening i wszystko mi przechodzi, wiara i nadzieja wraca, a ja po raz kolejny się przekonuję jak bardzo kocham ten styl bycia i życia

    Więc zapraszam do śledzenia mojego dziennika, i tej całej walki z koszmarem który mnie spotkał
    Odpowiedź z Cytatem Odpowiedź z Cytatem Podziel się na Facebook

  2. Użytkownik N3ver_quit otrzymał za ten post 11 SOGi(-ów) od użytkowników:

    Adasisko (14-03-16), Baloniarz (03-04-14), fallenursus (03-04-14), Gangsta Latino (03-04-14), gl (09-04-14), Pikaczu (03-04-14), Pioter1994 (03-04-14), Tomi! (06-08-14), USgorn (03-04-14), Wesoły_Grabarz (22-10-14), xxmłodyxx (17-08-14)

Tagi dla tego tematu

Uprawnienia

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •