O kurva panowe lece z nóg, a raczej w ogóle nie moge stać...
Cały trening:
Przysiady ze sztangą 4s - w ostatniej stojaki wyglądały jakby miały nie wytrzymać a sztanga lekko ugięta już, ale co tam, za tydzień dołoży się znowu.
Fronty 3s
Wykroki 3s x max all, stał ciężar.
MC na prsotych 4s - w ostatniej więcej niż w normalny MC na plecki olstatnio, a robiłem nawet z krótką pauzą w dolnej fazie.
+ przenosy ciężaru ciała z plecakiem 10kg, takie jak przy SW sie robi, kolano między rękami prawie przy głowie nisko na pytach, trochę ciężko równowage złapać.
Łydki, stały ciężar wszędzie:
Wznosy jednonóź ze sztangą 4s po 15 reps.
Odwrotne wznosy obunóż x max
Zwykłe wznosy obunóż + drop set bez kg x max.
Brzuch:
Koła nogami na ławce, wznosy nóg pod kątem na ławce, wznosy nóg zwykłe na ławce, unoszenie bioder też na ławce 1-3 serie.
Po treningu myślałem, że zejde na zawał.
Co ciekawe przy frontach w ostatnim secie po przysadach szło 100kg x6, mimo wagi 78-9kg wziąłem więcej niż dawniej ważąc te 6 kg więcej robiąc frony na poczatku treningu.
Dzisiaj słabo trochę z dobrymi węglami, będzie trzeba to poprawić, bo na razie makaron + chleb.
Zmieniłem troche suplementacje i BCAA biore 2x 5g raz z rana i potem po treningu/ ewentualnie przed.
Na siłce mam już 20 stopni w piwnicy, jak wychodziłem było już 21, troche za ciepło jak dla mnie, ale i tak lepiej niż to co się dzieje na dworzu.
Jutro OFF, a po jutrze klatka!