to byla ironia inteligencie...
to byla ironia inteligencie...
Streetfighter = chaos.
"Wylewając pot na treningu, oszczędzasz krew w czasie walki."
Witam. Zapisalem sie na teakwondo i dopiero zaczynam cwiczyc, chcialbym jeszcze wyrobic sobie szybkość w łapach. Co radzicie mi kupic: worek,gruszke czy refleksówkę ???
refleksowke i gruszke ^^ :) albo zalatw sobie kolege jakiegos koksa to ci wyrobi refleks :D
"To brak wiary w siebie sprawia, że ludzie boją się podejmować wyzwania. Ja w siebie wierzę."
Co do street fighterow to wiekszosc z nich nie zna elementarnych podstaw jakichkolwiek sztuk walki, idzie na zywiol. Nie wiedza nawet jak wyprowadzic zwykly cios prosty tylko ida sierpami albo machaja rekoma jak cepem. Sam bylem swiadkiem niezlego sola-moj kumpel wprawiony w krav madze (ok 170 cm wzrostu waga troche ponad 65) przeciwko kolesiowi troszke od niego wyzszemu z ta rozniaca ze on wazyl cos ponad 90 kilo-ogolnie bardziej spaslak niz koks. Gosc probowal wyprowadzic mu jednego sierpa na co moj kumpel go pieknie przechwycil i zaczal go dusic. Koles sie zwyczajnie poddal. Byl po prostu w szkoku bo nie spodziewal sie ile moj kumpel potrafi. Z drugiej strony za to street fighterzy ida czesto na maxa na zywiol czesto pierwszy cios wyprowadzaja z zaskoczenia kiedy np. Tobie sie wydaje ze sie z gosciem dogadasz. Albo od razu rzucaja sie calym cialem na Ciebie bo i z takimi sie spotkalem. Ja i tak jestem zdania ze sztuki walki daja bardzo duzo. Ale mimo wszystko zeby dobrze sie bic na ulicy trzeba tez na tej ulicy co nieco "pocwiczyc":D
Samodoskonalenie to mentalna masturbacja.... A samozniszczenie to wyzwolenie!
Dodam tylko tylę:
walczy się na ringu, a bije na ulicy. I walka z bijatyką nie wiele mają wspólnego. Na ulicy nie ma regul i zazwyczaj szczęście decyduje o wygranej. Może akurat zaświecic ci słońce w oczy, możesz się potknąc o kraweżnik lub dziurawy chodnik, mozesz dostac od kolegi tego z którym sie bijesz butelką lub innym ciężkim i szybko zbliżającym się do twojej głowy przedmiotem. Możliwości jest wiele ...
Dajesz dajesz nie przestajesz ^^
Siła jest bogiem, trening nałogiem, rzeźba zabawą a masa podstawą.
na ulicy nie ma czasu na obmyslanie ukladu walki. Jak koles chce cie okrasc,albo jest nastawiony na to ze mu sie nie podobasz i od tylu ci jebnie przez glowe czy w potylice to juz cie z latwoscia przewroci. Albo jak po prostu zdezy sie z toba na ulicy, spyta co sie gapisz i bomba miedzy oczy. To nie dragon ball ze chwycisz jego reke, badz unikniesz ciosu. 90% wygrywa agresor, gdyz to on wyprowadza pierwszy cios, w tedy to juz tylko zalezy czy da ci na chwile spokoj badz na ile jestes wytrzymaly by znalezc w koncu sytuacje na kontre. Ale prawdopodobnie bedziesz juz toczyl farbe i plul zebami :D
No pain, no gain!
Ja pilnuję dyskoteki, nie zostawiam bez opieki ...
Dokladnie ryniu zgadzam sie. Czesto niestety bywa tak ze pierwszy cios jest decydujacy bo jak sie jest ogluszonym po mocnej bombie to jest potem juz ciezko. No ale to wlasnie zalezy od wlasnej wytrzymalosci no i od sily ciosu przeciwnika.
Samodoskonalenie to mentalna masturbacja.... A samozniszczenie to wyzwolenie!
juz nie mowie jakby zamaist bomby z nienacka dostac np. kolanem w jaja. No to juz masz 100% szans na przegrana. Ten bol rosnie po jakis 3sec do takich rozmiarow ze najwiekszemu twardzielowi wyciska lzy z oczu, do tego nie mozna sie wyprostowac
No pain, no gain!
Ja pilnuję dyskoteki, nie zostawiam bez opieki ...