Co tu przyjacielu opowiadać, szału nie ma... Najgorsze że jestem zależny od kogoś bo samemu ciężko cokolwiek zrobić, żonka pcha we mnie jedzenie, praktycznie non stop by chciała żebym jadł, ja się opieram ile mogę, ale wiecie jak to jest :) No i ten brak ruchu to mnie już kurwa dobija, może nie byłem demonem wysportowania ale te 5 treningów siłowych i kilka wypadów rowerowych w tygodniu było, wczoraj zamówiłem sobie hantle więc coś tam będę w domu próbował działać, przynajmniej karabiny naładuję porządnie ;)