Na redukcji jestem od 19 lutego. Generalnie jestem zadowolony, dopiero w ostatnich dniach zacząłem odczuwać negatywne skutki jak zmulenie, zwiększone łaknienie itd. Z tym jednak sobie poradzę, motywacja jest, silna wola też.

Problem w tym, że mam teraz nawał pracy (dodatkowe zlecenia ponad normę) i w takich przypadkach na wysokich obrotach pracuję jak sobie coś podjadam (orzeszki ziemne, nerkowca, pistacje, owoce, jakieś prażynki, paluszki itd), przy czym w ilościach sporych ;) Bez tego jestem zmulony, koncentracja leży i kwiczy, ssanie się nasila i generalnie moja wydajność ssie drąga.

Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? Wiem, albo rybki albo akwarium, ale może macie jakieś patenty?