weekend weekend weekend... czyli zło ;]
wczorajszy dzien zapowiadal sie cudownie i kolorowo. obudzilam sie, poszlam biegac w terenie moje standardowe 5km.
jedzonko bylo tez piekne bo rano owsianka a pozniej kurczak, warzywa, ciemny makaron. popoludniu wybralam sie robic silowke- plecy i brzuch
bylam z siebie taka dumna... taka dumna... w pelnym momencie stwierdzilam ze skoro zrobilam 2 takie swietne treningi to moge sobie pozwolic na platki owsiane na kolacje z odzywka bialkowa (uwielbiam to danie aczkolwiek staram sie unikac na wieczor wegli). czulam ze jestem tak wykonczona ze moje cialo sie tego domaga.
po zjedzeniu kolacji wlaczyla sie niesamowita ochota na slodkie. podjadlam herbatniki a pozniej jeszcze kanapki z dzemem. bylam szczesliwa bo smakowalo cudownie- wkoncu troche cukru. po zjedzeniu tego zasnelam jak dziecki. i tak jak zawsze budzi mnie w nocy glod- tak z soboty na niedziele spalam az 10h. niespotykane u mnie
jednak to co czulam dzis to jest jakis dramat. straaaaaszne wyrzuty sumienia bo obiecalam sobie ze nie bede robila zadnych fake'ow.
jenak zrobilam to co zawsze robie w takim momencie... pomyslalam ze nie moge tego przelezec tylko musze wziac sie w garsc i robic swoje dalej, zapominajac o chwilowej porazce.
dlatego wlasnie rano przed sniadeniem podkrecilam sobie metabolizm 30min na orbitreku i dopiero zasiadlam do sniadania.
owsianka standardowo- musialam sie nia nacieszyc bo od jutra ucinam 50g wegli z mojej diety jak nie lepiej.
nastepnie o 14 poszlam biegac moje 5km - a mialam w dniu dzisiejszym tego nie robic bo co drugi dzien:) jakos sie udalo. zjadlam 100gram makaronu zytniego z olejem kokosowym i pojechalam z siostra na silownie. przycisnelam silowo barki. dosc dawno ich nie cwiczylam jak na mnie. w konsekwencji zrobilam jeszcze lepsza robote niz wczoraj i jest kolejna szansa by zrobic to z odpowiednia dieta do konca
Dorwaly mnie szczerze mowiac takie przemyslenia ze chyba to w sobie lubie najbardziej. ze jak cos pojdzie nie tak to nie olewam tego tylko staram sie 2 razy bardziej.zla na siebie zaciskam zeby i mowie sobie ze skoro umialam chwile poluzowac to teraz musze sie hmmmm sama nie wiem - "ukarac?" chociaz to chyba nie jest dobre slowo bo sport nigdy nie bedzie dla mnie kara. Podobno porazka nieodlacznym elementem w drodze do sukcesu. Oby...
mala motywacja na dzis:
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]