Witam.
Właśnie wróciłem po 5 dniowym pobycie w szpitalu.
Moje schorzenia to - uraz kręgów szyjnych - 3 tygodnie kołnierz schanza mam nościć, pęknięty nos (nic mi z nim nie robili) czeka mnie laryngolog i najprawdopodobniej druga w życiu operacja przegrody nosowej, miałem zabieg okulistyczny (przecięcie krwiaka i spuszczenie ropy), lekkie wstrząśnienie mózgu - tu czeka mnie jeszcze neurolog, napisane mam w wypisie, że miałem uraz brzucha (nic nie jadłem przez 4 dni, ale nic mi nie robili) ogólne potłuczenia i 2 połamane żebra.
Oczywiście sprawa na policji, gdyż trafiłem do szpitala na pół przytomny, ale zeznań złożyć jeszcze nie byłem i zastanawiam się czy złożyć - z moralnego punktu widzenia? myślę, że tak zostałem zaatakowany przez przynajmniej 5 osób , szans pomimo próby ucieczki nie miałem.
Okoliczności? właśnie chyba nie na moją korzyść tzn. na całej imprezie poszło o dziewczynę i wywiązała się delikatna bójka między mną a kimś kogo nie znam, oczywiście naprawdę delikatna bo szybko nas rozdzielili w tym wszystkim mnie poniosły nerwy, ale nikt nie ucierpiał !
Podczas powrotu a właściwie już ucieczki z całej imprezy (zero moich znajomych) a widziałem, że coś się "kroi" dorwali mnie w ciemnym miejscu (rozpoznałem tylko 1 osobę)
Co ciekawe to oni na mnie zgłosili doniesienie, że wybiłem jakieś szyby w samochodzie co jest totalną bzdurą , rzekomo też pobiłem jakąś dziewczynę , nigdy nie uderzyłem żadnej kobiety (oczywiście ta dziewczyna jest anonimowa, nie ma żadnej obdukcji, nie trafiła do żadnego szpitala) policjant mi powiedział, że na razie to taka notka i zapewne czekają co ja powiem, nie mam świadków. oni mają ich kilkunastu.
Naprawdę nie wiem co mam z tym zrobić ;/ bili mnie okropnie, traciłem przytomność, byłem na silnych lekach przeciwbólowych , cud, że nie doznałem obrażeń wewnętrznych. Moje dalsze leczenie potrwa minimum 3 tygodnie.
Psychicznie jestem podbudowany, pomimo tego zajścia nie popadłem w depresje ;d ale muszę liczyć się z tym, że nie mam świadków (sory jedna dziewczyna może zeznawać po mojej stronie, ale to moja osoba towarzysząca - pewnie mało warty świadek)