PDA

Zobacz pełną wersję : RTS Widzew Łódź - Historia, Statystyki, Kibice !



Wikidajło
30-05-11, 20:25
WITAM

MIEJSCE POŚWIĘCONE DLA JEDNEGO Z NALEPSZYCH POLSKICH KLUBÓW W HISTORII POLSKIEJ PIŁKI NOŻNEJ !

MILE WIDZIANE WPISY RÓŻNYCH FC, JAK I BRACI Z CHORZOWA :)

WSZELKIE OBELGI, WYZWISKA PROSZĘ ZACHOWAĆ NA SWOJE POBLISKE OSIEDLOWE MURY !


http://sklep.widzew.pl/images/logo_widzew.png

Histroria

Początek działalności klubu datuje się na 5 listopada 1910 roku, kiedy to w Piotrkowie Trybunalskim w rejestr zostało wpisane Towarzystwo Miłośników Rozwoju Fizycznego w Widzewie, a tydzień później tzn. 12 listopada 1910 r. Statut klubu został podpisany przez carskiego gubernatora. Piłkarski zespół TMRF brał udział w mistrzostwach miasta Łodzi w których nie odegrał poważniejszej roli. W swym inauguracyjnym meczu przegrał 0:1 z ekipą łódzkiej Victorii. Z chwilą wybuchu I wojny światowej działalność klubu została zawieszona. Obecna nazwa pochodzi z 24 stycznia 1922 roku kiedy to grupa działaczy widzewskiej PPS zwołała walne zgromadzenie założycielskie Robotniczego Towarzystwa Sportowego Widzew. Prezesem klubu wybrany został Bolesław Świerożewicz. Początkowo klub posiadał dwie sekcje: lekkoatletyczną i piłkarską, która od samego początku skupiała w swych szeregach dużo młodzieży zwłaszcza z kręgów klasy robotniczej. W swym pierwszym meczu w historii pod nową nazwą piłkarze RTS Widzew ulegli 2 kwietnia 1922 r. rezerwom ŁKS 2:4. 30 marca 1930 roku zapisał się w historii klubu otwarciem własnego boiska znajdującego się przy ulicy Rokicińskiej (obecna Piłsudskiego). Aż do wybuchu II wojny światowej piłkarze Widzewa grali głównie w łódzkiej klasie A, na ogół bez większych sukcesów. Wynikało to głównie z problemów finansowych, które skutecznie uniemożliwiły rywalizację z możnymi klubami fabrycznymi. Jako ciekawostkę tego okresu można podać fakt zdobycia przez Widzew mistrzostwa Polski klubów robotniczych. Stało się to po wygraniu 3:2 (w pierwszym meczu - 3:3) w finale mistrzostw z Zagłębiem Dąbrowa Górnicza. Działo się to 20 listopada 1932 roku.

Pierwsze sukcesy

W sezonie 1979/80 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Z drużyną tymczasem pożegnali się tacy piłkarze, jak Tadeusz Błachnio czy też Ryszard Kowenicki. Odszedł także Paweł Janas, który wybrał grę w Legii. Jednak rok 1980 rozpoczął marsz Widzewa po najwyższe laury. Jesienią RTS odniósł kolejne sukcesy w pucharze UEFA. Po wyeliminowaniu europejskiej sławy, jaką jest Manchester Utd (1:1 na wyjeździe i 0:0 u siebie), widzewiacy w drugiej rundzie trafili na kolejną słynna ekipę - Juventus Turyn. Po zasłużonym 3:1 przed łódzką publicznością, w rewanżu łódzcy piłkarze ulegli w takim samym stosunku, a więc o awansie miały zadecydować karne. W nich lepsi okazali się widzewiacy, wygrywając je 4:1. Cichym bohaterem łódzkiej jedenastki stał się Józef Młynarczyk, który obronił strzały z jedenastki Causio i Cabriniego. Niedoceniany, mimo wyeliminowania dumnych anglików z Manchesteru Widzew, z dnia na dzień wyrósł na europejskiego potentata. Wyeliminowanie Juventusu było już sensacją na skalę europejską. "Można podjąć rywalizację z najlepszymi, trzeba tylko uwierzyć w swe możliwości" - mówił po meczu Ludwik Sobolewski. Były to jednak miłe złego początki, ponieważ później przyszło załamanie formy i sromotna porażka w walce o ćwierćfinał 0:5 z Ipswich Town na wyjeździe. Mimo zapowiedzi Bońka, że "W rewanżu pokażemy na co nas stać" nie udało się odrobić strat z pierwszego meczu (zwycięstwo 1:0) i Widzew odpadł z Pucharu UEFA. Jesienią 1980 roku miała miejsce słynna "afera na Okęciu", która w grudniu - pozbawiła Widzew 4 najlepszych piłkarzy. Zbigniew Boniek i Józef Młynarczyk zostali zdyskwalifikowani, natomiast Władysław Żmuda i Włodzimierz Smolarek zostali ukarani dyskwalifikacją w zawieszeniu. Mimo tak znacznego osłabienia składu, Widzew zdobył w sezonie 1980/81 pierwsze, historyczne mistrzostwo Polski. Wiosną 1982 roku ogłoszono fakt podpisania kontraktu przez Zbigniewa Bońka z Juventusem Turyn za astronomiczną wówczas kwotę 1,8 mln dolarów. W swym ostatnim występie w łódzkiej jedenastce, Boniek strzelił dwie bramki w wygranym 2:0 meczu z Arką Gdynia. Była to przedostatnia kolejka sezonu 1981/82. Aby zdobyć mistrzostwo Polski, Widzew musiał liczyć na wygraną Wisły w meczu rozgrywanym we Wrocławiu ze Śląskiem, co też się stało, a sukces RTS-u - drugie mistrzostwo Polski - stał się faktem. Latem 1983 roku Sobolewski sprowadził do klubu Dariusza Dziekanowskiego, który miał zastąpić Bońka. Kosztował on aż 21 mln złotych, co w tamtych czasach było kwotą ogromną. Piłkarz ten był jednak bardzo zadufany w sobie, nie odpowiadała mu atmosfera w zespole, jak później mówił o nim ówczesny prezes - "Nie przypuszczałem, że mój pupil ma nienajlepiej ułożone w głowie". Mimo, że przez dwa sezony był najlepszym strzelcem RTS-u, odszedł do Legii. Oprócz Dziekanowskiego, klub wzmocnili: Jerzy Wijas i Dariusz Marciniak - złote dziecko piłki, jak o nim mawiano. Ten ostatni zapisał się w kronikach Widzewa jako najmłodszy ligowiec. W debiucie miał 17 lat. Wijas po dobrych występach w łodzkim klubie został powołany przez Legię do odbycia służby wojskowej, a ponieważ odmówił, zabroniono mu grać nawet w A-klasie, co praktycznie oznaczało koniec jego piłkarskiej kariery. Do zespołu doszli również Wiesław Wraga i Mirosław Myśliński. Po drugim mistrzostwie, przyszły kolejne sukcesy w europejskich pucharach. W Pucharze Mistrzów Widzew, po wyeliminowaniu Hiberniansu F.C. Paola i Rapidu Wiedeń, trafił na sławny angielski Liverpool. Po wygraniu w Łodzi 2:0, na wyjeździe łódzki klub przegrał 2:3, lecz wynik ten dał mu awans do półfinału Pucharu Mistrzów, gdzie niestety uległ Juventusowi (z Bońkiem w składzie) - 0:2 w Turynie i 2:2 w Łodzi. Sezony 1982/83 i 1983/84 to kolejne wicemistrzostwa Polski dla łódzkiego klubu. Jesienią 1984 roku Widzew dotarł do 1/8 finału Pucharu UEFA, natomiast w 1985 po pokonaniu kolejno: Jadowniczanki, Piasta Nowa Ruda, Lecha Poznań, Górnika Zabrze i w meczu finałowym GKS-u Katowice, łódzki klub zdobył Puchar Polski, jedyny w swej historii. Kolejne lata nie były udane dla klubu. Powodem tego była zmieniająca się sytuacja gospodarcza i polityczna w kraju oraz coraz gorsza kondycja finansowa przedsiębiorstw, które sponsorowały RTS. W czerwcu 1987 roku z fotelem prezesa pożegnał się Ludwik Sobolewski, twórca potęgi Widzewa. W tym okresie piłkarzem Widzewa został dzisiejszy największy rekordzista w dziejach klubu - Tomasz Łapiński. Nie uchroniło to jednak (podobnie jak powrót Sobolewskiego na fotel prezesa) przed spadkiem RTS-u do drugiej ligi w sezonie 1989/90. Był to wynik głębokiego kryzysu w łódzkim klubie. Na szczęście na powrót w szeregi ekstraklasy nie trzeba było długo czekać. Już w następnym sezonie Widzew zameldował się w pierwszej lidze, zajmując na "dzień dobry" 3 miejsce.

Liga Mistrzów !

Latem 1991 roku w klubie pojawili się, za namową Sobolewskiego, łódzcy biznesmeni, aby sponsorować jeden z najważniejszych klubów Polski. Jednak część z tych ludzi na skutek własnych kłopotów finansowych musiał się wycofać. "Liczą się praktycznie libańczyk Koussan i Pawelec, pojawił się Andrzej Grajewski" - pisała Gazeta Wyborcza. W klubie pojawili się w tym czasie Paweł Miąszkiewicz, Marek Bajor, Piotr Wojdyga, a przede wszystkim jeden z najlepszych snajperów w ekstraklasie, piłkarz który zdobył najwięcej bramek dla naszego klubu w jego historii - Marek Koniarek. We wrześniu 1992 Widzew doznał największej porażki w historii pucharowych występów - 0:9 w wyjazdowym meczu przeciwko Eintrachtowi Frankfurt. "To był szok. Szok podwójny, sportowy i moralny. Na szczęście Pawelec, Grajewski i Koussan okazali się przyjaciółmi Widzewa z prawdziwego zdarzenia" - mówił po meczu Sobolewski. W sezonie 1992/93 RTS zajął 5 miejsce w lidze, co przyjęto jako porażkę. Podziękowano Władysławowi Żmudzie, rekordziście jeśli chodzi o ilość meczów, w których prowadził Widzew. Rezygnację z fotelu prezesa złożył Sobolewski, a jego następcą został Grajewski. Jak się okazało, po 98 dniach - 10 grudnia 1993 roku znowu doszło do zmiany, nowym prezesem został Andrzej Pawelec, a nowym trenerem Władysław Stachurski, który jednak z sezonie 93/94 zdobył ledwie szóstą lokatę. W następnym sezonie, piłkarzami RTS-u stali się Grzegorz Mielcarski, Andrzej Jaskot i długo wierny widzewskim barwom Mirosław Szymkowiak, a w końcówce sezonu Widzew objął wtedy nikomu nie znany Franciszek Smuda, twórca wielu sukcesów łódzkiego klubu w kolejnych latach. Jako jeden z nielicznych polskich trenerów, potrafił odpowiednio zmobilizować drużynę, ustawić piłkarzy na właściwych dla nich pozycjach, nauczyć walczyć do samego końca meczu, a przede wszystkim dotrzeć do psychiki piłkarzy. Na koniec sezonu 1994/95 Widzew zdobył kolejne wicemistrzostwo Polski. Kolejnymi wzmocnieniami byli: Rafał Siadaczka i Marek Citko. Choć w swoim debiucie w pucharach Smuda odpadł po pierwszej rundzie, jednak już na koniec sezonu 1995/96 Widzew znowu był pierwszy w końcowej tabeli, zdobywając trzecie w historii mistrzostwo Polski. Sukces ten został odniesiony po pasjonującej walce z warszawską Legią. Cały sezon obie drużyny szły "łeb w łeb" i o mistrzostwie miało zadecydować bezpośrednie starcie. Mecz ten, rozegrany w Warszawie, Widzew wygrał 2:1 po bramkach Piotra Szarpaka i Marka Koniarka. Był to chyba najlepszy sezon w historii klubu, Widzew wygrał 27 razy, 7 razy remisował i ani razu nie schodził z boiska pokonany. Królem strzelców został, zdobywający bramki jak na zawołanie, Marek Koniarek z 29 golami. Perspektywa gry w Lidze Mistrzów spowodowała kolejne wzmocnienia. Do klubu przyszli: Radosław Michalski i Maciej Szczęsny z Legii, Paweł Wojtala i Jacek Dębiński z Lecha oraz Sławomir Majak i Marcin Zając. W rundzie wstępnej Ligi Mistrzów nasz zespół walczył z duńskim Broendby IF Kopenhaga. W Łodzi, po dobrym meczu, gospodarze wygrali 2:1. W meczu rewanżowym piłkarze Widzewa, choć przegrywali już 0:3, po raz kolejny pokazali na czym polega "widzewski charakter" i zdobyli w końcówce dwa gole, po trafieniach Marka Citko i Pawła Wojtali (ta ostatnia w 89 minucie), a w efekcie awansowali do elitarnych rozgrywek Champions League. Piłkarze, działacze, trenerzy i kibice nie kryli po meczu łez w oczach!!! Meczami w Lidze Mistrzów łódzcy piłkarze, choć nie udało się awansować do dalszej części rozgrywek, wstydu nie przynieśli. Grą przeciw europejskim tuzom: Borusii Dortmund i Atletico Madryt, pokazali, że można walczyć jak równy z równym z każdym przeciwnikiem. Na łódzkim obiekcie uległa Steaua Bukareszt. Szczególnie w pamięci pozostanie dwumecz z Niemcami. W mecz w Dortmundzie Widzew narobił niezłego stracha faworyzowanym gospodarzom, przegrywając ostatecznie 1:2, po bardzo dobrej grze. Natomiast w rewanżu zremisował u siebie 2:2. Po tych meczach ówczesny trener ekipy z Dortmundu - Ottmar Hitzfeld (podobnie jak jego piłkarze i całe niemieckie media) wychwalał postawę łódzkich piłkarzy. Jako ciekawostkę można podać fakt, że Borusia Dortmund - późniejszy triumfator tej edycji Ligi Mistrzów - wygrała wszystkie wyjazdowe mecze oprócz wspomnianego starcia z Widzewem, w którym padł remis. Sezon 1996/97 to znowu walka do samego końca o mistrzostwo Polski pomiędzy Widzewem i Legią. Wyścig ten trwał do przedostatniej kolejki, kiedy to spotkali się obaj potentaci. W meczu, który przeszedł do historii polskiego futbolu, łódzki zespół dokonał niebywałej rzeczy. Jeszcze 6 minut przed końcem wynik brzmiał 2:0 dla warszawskiego klubu. Wtedy to najpierw bramkę zdobył Sławomir Majak, a 3 minuty później Dariusz Gęsior doprowadził do remisu (jego radość po tej bramce na zdjęciu po lewej), a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Andrzej Michalczuk zadał decydujący cios, przesądzający o zwycięstwie RTS-u 3:2. Wynik ten niezależnie od rezultatów ostatniej kolejki, dawał kolejne, czwarte mistrzostwo Polski. Tytuł ten uczcił w swoisty sposób Jacek Dembiński, strzelając w ostatniej kolejce rekordową liczbę 5 bramek w spotkaniu przeciwko Rakowowi Częstochowa. Tak więc latem 1997 roku Widzew rozpoczął kolejną batalię o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej łodzianie wyeliminowali azerskie Neftczi Baku. Na uwagę zasługuje wynik drugiego spotkania - 8:0 , było to najwyższe zwycięstwo Widzew w historii gry w europejskich pucharach. Kolejnym przeciwnikiem była włoska AC Parma, której łodzianie nie dali jej rady przegrywając dwa razy: 1:3 i 0:4. Nowe przepisy UEFA, mówiące o tym, że przegrywający w decydującej rozgrywce o Champions League będzie grał w Pucharze UEFA, pozwoliły RTS-owi na dalszą grę w pucharach. Przeciwnikiem Widzewa było włoskie Udinese, któremu łodzki klub także nie sprostał, wygrywając u siebie 1:0 i przegrywając w rewanżu 0:3. Po nieudanym starcie w europejskich pucharach z klubem pożegnali się Bajor, Miąszkiewicz, Wyciszkiewicz oraz najlepszy strzelec zespołu Dembiński. Pojawiły się w klubie nowe twarze m.in. Artur Wichniarek, Andrzej Kobylański czy też mistrz Europy juniorów - Maciej Terlecki. W następnym sezonie po rundzie jesiennej Widzew zajmował pierwsze miejsce, lecz klub coraz bardziej dotykał kryzys finansowy, czego dowodem była porażka na własnym boisku z Dyskobolią Grodzisk na inaugurację rundy wiosennej. Ostatecznie na koniec sezonu Widzew zajął 4. miejsce i nie awansował do europejskich pucharów. Następny sezon (1998/99) to dobra gra, mimo ogromnych kłopotów finansowych. Z klubem pożegnali się twórca sukcesów na stałe zapisanych w historii klubu - Franciszek Smuda. Odszedł również Rafał Siadaczka. Narastał zaległości wobec piłkarzy i trenerów. Na porządku dziennym stały się problemy ze spłatą rat za dokonane transfery. Sytuację pogorszył fakt konfliktu pomiędzy Grajewski z Pawelcem. Mimo tych kłopotów, drużyna wywalczyła wicemistrzostwo Polski, a ponieważ krakowska Wisła została ukarana przez UEFA wykluczeniem z pucharów, Widzew po raz kolejny mógł walczyć o Ligę Mistrzów. W rundzie wstępnej RTS grał z bułgarskim Litexem Łowecz. Po przegranej na wyjeździe 1:4, w takim samym stosunku łódzki klub wygrał u siebie, a ponieważ dogrywka nie przyniosła rozstrzygnięcia, o awansie do dalszej rundy decydowały karne. Te po pasjonującej rozgrywce wygrał Widzew. W następnej rundzie przeciwnikiem łodzian była AC Fiorentina. Niestety włoski klub okazał się za silny dla naszych piłkarzy. Po przegranej na wyjeździe 1:3 łodzianie przegrali również u siebie 0:2 i odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów, lecz na pocieszenie wskoczyli do pierwszej rundy Pucharu UEFA. Pierwszym przeciwnikiem Widzewa w tych rozgrywkach było Skonto Ryga. Po porażce 0:1 na wyjeździe, łodzianie wygrali u siebie 2:0. W kolejnej rundzie los przydzielił łodzianom AS Monaco. Po remisie u siebie 1:1, Widzew przegrał mecz rewanżowy 0:2 i zakończył udział w pucharowych zmaganiach. Runda jesienna kolejnego sezonu (1999/2000) to jeden z trudniejszych okresów w historii łódzkiego klubu. Poziom sportowy drastycznie obniżył się głównie z powodów kłopotów finansowych. Nastąpiła z konieczności wyprzedaż najlepszych zawodników. Z klubem pożegnali się: wielce zasłużony dla Widzewa - Tomasz Łapiński, Radosław Michalski, Marek Citko. Według doniesień prasowych, pozwoliło to spłacić wszelkie zobowiązania klubu wobec Andrzeja Grajewskiego. Odmłodzony i ambitny skład, mający dobrego trenera w osobie Oresta Lenczyka, zaczął piąć się w ligowej tabeli zajmując ostatecznie na koniec sezonu 7 miejsce. Sukcesem klubu był też fakt wyremontowania (m.in całkowitego zakrzesełkowania) stadionu, który wówczas spełniał wszystkie europejskie wymogi.

Dwukrotni mistrzowie 1 ligi na stulecie klubu !

Przed kolejnymi rozgrywkami, Widzew pozyskał potężnego właściciela, w osobie Sylwestra Cacka. Twórca Dominet Banku chciał przywrócić świetność drużynie z al. Piłsudskiego. Natrafił jednak na niespodziewane problemy. Na jaw wyszły przypadki działań korupcyjnych Wojciecha Sz. w drugiej lidze. Ten ostatni szybko pożegnał się z klubem, ale na tym problemy się nie skończyły. Widzew musiał stoczyć wielomiesięczną walkę, by nie zostać zdegradowanym. Ostateczny triumf odniósł prezes Marcin Animucki przed Trybunałem Arbitrażowym przy PKOl. Całe to zamieszanie rzutowało jednak na postawę piłkarzy, którzy nie zdołali się utrzymać w lidze. Nie pomógł nawet zatrudniony na ostatnie mecze sezonu Janusz Wójcik. Były selekcjoner reprezentacji wywalczył cztery punkty w czterech kolejkach, zabrakło mu jednego, by wywalczyć cel. Łódzki zespół musiał pogodzić się ze spadkiem i po nerwowej przerwie w rozgrywkach, przystąpił do rywalizacji w nowej pierwszej lidze (dawniej druga liga). W kadrze nie zaszły większe zmiany, za to nowym trenerem został Waldemar Fornalik. Piłkarze, szkoleniowcy i działacze postawili sobie jeden cel - powrót do ekstraklasy, który skrupulatnie był realizowany. Pod wodzą Fornalika widzewiacy zakończyli runde jesienną na pierwszy miejscu, z dwoma oczkami przewagi nad Zagłębiem Lubin i Koroną Kielce. Jednak mimo bardzo dobrych wyników działacze postanowili zmienić szkoleniowca na bardziej doświadczonego i zatrudnili Pawła Janasa. Były selekcjoner reprezentacji Polski dokończył dzieło swojego poprzednika i łodzianie zwyciężyli rozgrywki. Niestety powróciła sprawa korupcji, a że Trybunał Arbitrażowy przy PKOl nie zdążył rozpatrzeć sprawy przed startem sezonu, Widzew zamiast w Ekstraklasie, znów musiał grać na jej zapleczu. Mimo tej beznadziejnej sytuacji ponownie utrzymano kadrę zespołu i przypuszczono kolejny szturm w walce o awans. Łodzianie zdeklasowali rywali, mając na koniec sezonu aż 16 punktów więcej niż drugi Górnik Zabrze, pokazując, że choć to pierwsza liga, oni są już na poziomie Ekstraklasy. I tym razem już nic Widzewowi nie stanęło na drodze by powrócić na należyte miejsce, czyli do najwyższej klasy rozgrywkowej. Łodzianie wygrywając dwa razy z rzędu pierwszą ligę przeszli do historii, a to był niewątpliwie najlepszy sposób na uczczenie stulecia klubu (same obchody dotyczšce rocznicy były bardzo skromne jak na tak zasłużony klub). Nieoczekiwanie w czasie letniej przerwy odszedł trener Janas i działacze musieli szybko zatrudnić nowego szkoleniowca. Wybór padł na Andrzeja Kretka, który do tego czasu pracował w klubie z młodzieżą. Widzewiacy grali w kratkę, a miejsce zespołu w tabeli było niezadawalające, dlatego przed końcem rundy postanowiono na miejsce Kretka zatrudnić Czesława Michniewicza. Trener zwany "polskim Murinho" ma wprowadzić nową jakoœć gry. Czy tak się stanie, okaże się na wiosnę.

Sukcesy

Mistrzostwo Polski - (4x) - 1980/81, 1981/82, 1995/96, 1996/97

wicemistrzostwo Polski - (7x) - 1976/77, 1978/79, 1979/80, 1982/83, 1983/84, 1994/95, 1998/99

Puchar Polski - 1984/85

finalista Pucharu Ligi - 1977

Superpuchar Polski - 1996

1/2 finału Pucharu Europy Mistrzów Krajowych - 1982/83

Kibice

Zapewne wielu kibiców w całym kraju zastanawia się jakie były początki kibicowania na Widzewie ? Otóż, po awansie Widzewa do drugiej ligi w 1972 roku była już nieformalna grupa kolorowych fanów. Kiedy Widzew walczył o I ligę, kibice zaczęli jeździć na mecze wyjazdowe. Było ich wtedy ok. 30 osób w wieku od 18 do 21 lat, a wywodzili się z Dąbrowy, Chojen i okolic stadionu Widzewa. Po awansie do ekstraklasy "Klub Kibica" powiększył się. W początkowym okresie pobytu Widzewa w I lidze na stadionie Widzewa pojawiali się również kibice ŁKS-u, którzy chcąc oglądać piłkę na europejskim poziomie musieli przychodzić na mecze "Czerwonych" (tutaj trzeba wyjaśnić, że ŁKS był zawsze klubem nie wybijającym się ponad ligową przeciętność, a swoje jedyne sukcesy (MP i PP) odniósł pod koniec lat 50-tych i ostatnio w 1998 r.). Coraz lepsza gra Widzewa w lidze i europejskich pucharach sprawiła, że klub zdobywał coraz większą popularność. Kibice "Czerwonych" pozostawali wówczas w cieniu fanów lokalnego rywala, o pokonaniu których początkowo mogli tylko pomarzyć, choć trzeba przyznać, że kibice ŁKS-u byli starsi wiekiem i mieli dużo większe doświadczenie w zadymach.

W latach 70-tych organizowane były ogólnopolskie zjazdy klubów kibica. W związku z I Zjazdem "KK" nastąpiły pierwsze zgrzyty z kibicami ŁKS-u. Apelowali oni, aby razem z nimi zbojkotować pierwszy organizowany przez Legię w Warszawie zlot kibiców. Ich szef nawet osobiście zabiegał o to na zebraniu kibiców Widzewa. ŁKS pojechał - Widzew nie. Organizacja Klubu Kibica na Widzewie była sprawna. By wchodzić na legitymację "KK" trzeba było zawsze być obecnym na zebraniach. Kibice Widzewa często pomagali klubowi, bo prawie co roku stadion był w rozbudowie. Zbierane były składki członkowskie, a liczba kibiców stale rosła - dochodziła do 100 osób. Coraz częściej kibicowali Widzewowi chłopcy z innych miast. Organizowane były spotkania z piłkarzami i działaczami klubu. Każdy na własną rękę próbował zrobić sobie szal, flagę lub czapeczkę klubową. Czasami kibice Widzewa zamawiali szaliki w jakimś prywatnym zakładzie, co było wielką sprawą. Z fanami innych klubów była świetna współpraca. Najlepiej było z Ruchem i Wisłą. Kibice Widzewa załatwiali im bilety na Widzew - oni im na Ruch. Współpraca skończyła się, gdy pewnego razu chłopaka z "KK" Ruchu nie było. Pod koniec lat 70-tych najlepsi byli chłopcy ze Śląska i Wisły oraz Ruchu, choć nic złego nie można było powiedzieć o szalikowcach Poloni Bytom i Arki Gdynia. Tylko z Legią kibice Widzewa nie współpracowali nigdy ! Z innymi fanami potrafili sobie ułożyć sprawy. Na Legię nie było wyjazdów, a oni rzadko przyjeżdżali na Widzew. Wszystko zaczęło się gdy Widzew grał jeszcze w II lidze. Po meczu Ursus - Widzew obrzucano kamieniami wyjeżdżających ze stadionu kibiców i piłkarzy Widzewa. Z czasem między rosnącą w ekspresowym tempie rzeszą fanów Widzewa, a kibicami ŁKS-u zaczęły narastać kolejne animozje. Jednakże aż do połowy lat 80-tych ŁKS miał w Łodzi przygniatającą przewagę i nic nie zapowiadało, że wkrótce będzie inaczej. Jednak w połowie lat 80-tych wśród kibolostwa Widzewa "coś drgnęło". Na stadionie zaczęli pojawiać się fanatycy z prawdziwego zdarzenia. Od 1984 r. rzadko kiedy zdarzyło się, aby fani Widzewa nie towarzyszyli swojej drużynie na meczu wyjazdowym. Wiosną 1985 na meczu z Lechem Poznaniu stawiło się 104 kibiców z Łodzi. W konkretnych ekipach kibole Widzewa stawiali się też na meczach z Legią w Warszawie oraz rozgrywanym w stolicy meczu finałowym PP z GKS Katowice.

Druga połowa lat 80-tych to systematyczny rozwój młyna. Kibice Widzewa powoli stawali się siłą z która każdy musiał się liczyć. W tym czasie było dużo zgód z liczącymi się ekipami w Polsce: Lechią Gdańsk (swego czasu najlepsza zgoda), Wisłą Kraków (sztama urwała się na początku lat 90-tych), Ruchem Chorzów, Jegiellonią Białystok i wieloma innymi ekipami. Jeśli chodzi o hool's, to najlepszy okres przypada na sezon 90/91, a więc czas gdy Widzew na rok spadł do II Ligi. Można stwierdzić, że tym okresie kibicom Widzewa nie dorównywał w Polsce nikt. Lata 90-92, to okres gdy ekipy przejeżdżające przez okolice "Miasta Włókniarzy" rzadko unikały pułapek wystawionych przez kibiców Widzewa. Po ponownym awansie do ekstraklasy, Widzew tworzył jeden z najliczniejszych młynów w kraju, a "Czerwoni" stali się najliczniej jeżdżącą ekipą na wyjazdy. Tu trzeba podkreślić, że Widzew ma kibiców w całej Polsce. Nie ma w kraju regionu, w którym nie można by było spotkać fanów RTS-u. Kibice ci stanowią znaczny procent ogółu kibiców Widzewa, ale nie stanowią siły młynu. Posiadanie tak dużej ilości fanów w całym kraju jest powodem do dumy i świadczy o wielkości klubu, choć z drugiej strony utrudnia zintegrowanie grupy i dobre jej zorganizowanie, bo fani spotykają się praktycznie tylko na meczach. Lata 92-93 to kryzys widzewskich hool's spowodowany tzw. zmianą pokoleń. Od 1995 roku wszystko wróciło do normy. Widzewscy hool's należą do pierwszej 10-tki w Polsce, a ogólnie kibice Widzewa należą do najliczniej jeżdżących na mecze wyjazdowe.

Przyjaciele

http://i30.tinypic.com/331o9r5.jpg

KS Ruch Chorzów

Dolce Martino
21-11-11, 23:54
brak kasy rozwiazanie bedzie predzej czy pozniej

Gangsta Latino
24-11-11, 00:34
ŁKS ma o wiele większę problemy finansowe i prędzej to ŁKS padnie niż Widzew

Wikidajło
30-11-11, 16:42
Taki klub jak Widzew nigdy nie upadnie, jak powiedział kiedyś pewien wspaniały człowiek. Widzew można ugiąć, ale nie złamać !
Na chwilę obecną nie jest wesoło bo ciągła walka zarządu z kibicami nie pomaga piłkarzom ale 7 miejsce na półmetku rozgrywek to bardzo dobra lokata biorąc pod uwagę że np Lech POZnan* który ma stadion nieporównywalnie lepszy, właściciela który włożył kilkanaście jak nie kilkadzięsiąt razy więcej w klub ma tyle samo punktów co Widzew... Tak więc polityka sportowa się sprawdza co widać już od kilku sezonów ale jak dla mnie "Wielkiego Widzewa" z rodziną Cacków za sterami klubu nie będzie z racji że Panowie Cacek senior i junior wzieli klub tylko i wyłącznie dla kasy nie mając pasji futbolu, a widząc że na polskiej piłce się nie da zarobić powoli zwijają zagle w innym kierunku niekoniecznie prowadzenia klubu piłkarskiego.

Wikidajło
06-11-12, 20:56
Witam
Minął prawie rok od ostatniego mojego wpisu tutaj, i tak jak zapowiadałem Widzew chodź biedny to dalej ma się dobrze, kolega wyżej Dolce Martino wróżył upadek w co ja nie wierzyłem. I chodź sytuacja finansowa nie uległa poprawie, a spór między kibicami a władzami klubu doszedł do samego szczytu to piłkarsko drużyna Widzewa wygląda dobrze, chodź na papierze jest bieda... Jeżeli ktoś ma swoje opinie to chętnie przeczytam i wymienię się zdaniem :)
Z Widzewskim pozdrowieniem
Wikidajło

luzakkk
18-12-12, 23:51
mam inne zdanie na temat klopoty finansowe klubow pilkarskich, jezeli nie znajda strategicznego sponsora to chcac niechca musza ich zdegradowac, normalny czlowiek majacy dlugi dawno by juz mial komornika, co prawda pzpn dopuscil do takich walkow jak to sie dzialo w widzewie a teraz widzew dalej tonie i utonac nie moze, listkiewicz i krecina maja sprawe w prokuraturze za widzew. Jak widzew oglosi upadlosc to napewno sie znajda pieniadze a jak nie tzn ze nikomu na tym klubie juz nie zalezy poza mala liczba wiernych kibicow co nie sa wstanie splacic dlugow.

Podsumowując nie masz kasy nie masz co szukac w tak wysokiej lidze, pomimo ze poziom sportowy i tak jest zenujacy. W polskiej lidze nigdy nie bedzie dobrze jak wszyscy beda mieli dlugi bez pokrycia (mozliwosci zarabiania i wyjscia z nich). Osobiscie zabralbym licencje widzewowi za brak pojecia o prowadzeniu klubu (od strony organizacyjno finansowej), a bylych prezesow wyczyscilbym z prywatnych majatkow do zera.

Wikidajło
16-08-13, 12:47
Witam
Problemem Widzewa jest jego właściciel udający sponsora mianowicie S. Cacek! Gość od momentu gdy się zorientował że w polskiej piłce nie można zarobić, całkowicie odciął się od finansowania klubu do tego stopnia, że gdy potrzebne były środki na pozyskanie ostatnio napastnika Visnakovsa (150 000zł) znalazły się dopiero gdy wyłożył je prywatny biznesmen z
Łodzi, wieloletni wierny kibic Widzewa... Cacek już tylko króluje w mediach udając że zależy mu na klubie i że jeszcze coś w niego inwestuje!
Oczywiście przyznam ci rację że potrzebne są zmiany w PZPN, wydaje mi się że najlepszym wyjściem z tej kuriozalnej sytuacji jaką są nieskoczone długi klubów wobec piłarzy i innym instytucji jest zamrożenie budżetu na poczet przyszłego sezonu czyli: Jeżeli klub X ma na dany sezon w kontraktach daną sumę do wydania na wynagrodzenia i inne wydatki, to przed rozpoczęciem sezonu powinien taką sumę przelać na specjalne konto PZPN, by ten mógł to zabezpieczyć te środki na cały rok, tak by nie zdażyła się sytuacja która ma miejsce w wiekszośći polskich klubów że po paru miesiącach zalegają już z wypłatami za kilka miesięcy, a jeżeli chodzi o premie to nawet lata! Prosta polityka np: Podpisałeś kontrakty z pracownikami na 5 milionów, to te 5 baniek musisz mieć przed rozpoczęciem sezonu przelane do zamrażarki, a nie tak jak jest teraz że kluby podpisują kontrakty na które ich nie stać a później kwiczą z biedy...